
Teatr Dramatyczny im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku
Witold Gombrowicz
Ślub
Reżyseria Krzysztof Prus
Scenografia Marek Mikulski
Inspicjent Diana Mąka
Sufler Aurelia Kosek
Wykorzystano fragmenty Szkiców hiszpańskich Milesa Davisa oraz utworów Wyntona Marsalisa i Benny’ego Goodmana
Obsada:
Ignacy (Ojciec i Król) – Jacek Mąka; Katarzyna (Matka i Królowa) – Krystyna Michel / Grażyna Zielińska; Henryk (Syn i Książę) – Mariusz Pogonowski; Mania (Służąca i Księżniczka) – Dorota Cempura; Władzio (Przyjaciel i Dworzanin) – Szymon Cempura; Pijak – Piotr Bała; Kanclerz (Żołnierz i Pijak) – Jerzy Wieczorek; Szef policji (Żołnierz i Pijak) – Paweł Gładyś; Biskup Pandulf (Żołnierz i Pijak) – Bogumił Karbowski; Dama Dworu (Żołnierz i Pijak) – Magdalena Tomaszewska-Karbowska
Premiera 19 września 2003
„Ślub” Gombrowicza to jedna z tych sztuk, które ludzie teatru uznają za testy. Mówi się, że jeżeli zespół potrafi to zagrać, to potrafi już zagrać wszystko. Reżyser musi stworzyć na scenie sen, scenograf karczmę, która jest i nie jest karczmą, zamek, który za chwilę zmieni się w okopy. To samo z postaciami sztuki: bohater, jego rodzice, narzeczona, są sobą i jednocześnie kimś innym – jak we śnie. Zarówno zespół, jak i reżyser i scenograf wywiązali się z tych zadań znakomicie.
Lena Szatkowska Tygodnik Płocki 23.09.2003
Snem wydaje się być wszystko, co rozgrywa się na właściwej scenie – drewnianym kole z elementami rusztowania. Wychodząc poza ten okrąg, Henryk przekracza granice między snem a jawą; symbolicznie między sztuką a życiem, między ludźmi a sobą. Wraca ciągle do zaklętego kręgu, by wypróbować siebie, myśląc jednocześnie, że to tylko sen, podczas którego na wszystko można sobie pozwolić. Senna atmosfera spektaklu jest przytłaczająca. Reżyserowi udało się tak zaangażować widzów, żeby przeżywali razem z Henrykiem jego męki.
Ewa Zalewska Sygnały Płockie 1.10.2003
Widz właściwie nie wie, czy pojawiające się na scenie postaci należą do świata żywych. Czy oglądane przez niego obrazy są realne. Jedna sytuacja przechodzi w kolejną. Zastanawiamy się, czy Władzio to rzeczywiście przyjaciel Henryka z lat młodzieńczych. A może to jego nieskażone wojną i okrucieństwem alter ego? Bo to Władzio kocha niewinną Manię, natomiast Henryka pociąga Mańka-świnia. Ciekawe są relacje głównego bohatera z Pijakiem, z którym również wiele go łączy. Jest to jakby jego gorsza, pozbawiona oporów część. Pijaństwo staje się elementem usprawiedliwienia, i to nie tylko gwałtu i przemocy. Do głowy może uderzyć też władza i religia. Symboliczna scenografia, dobra gra aktorów i muzyka – to wszystko sprawia, że inscenizacja „Ślubu” na pewno spodoba się widzom.
Agnieszka Maćkowiak Życie Płocka 19.09.2003
Krzysztof Prus i tym razem nie zawiódł. W piątkowy wieczór zaprezentował przedstawienie klarowne, powściągliwe, z delikatną muzyką i niezwykłą scenografią. I co najważniejsze – przedstawienie niezwykle głębokie.
Milena Orłowska Gazeta Wyborcza Płock 22.09.2003
Dla zachęty powiemy tylko, że naprawdę warto.
ag Nowy Tygodnik Płocki 22.09.2003