
Teatr Dramatyczny im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku
Michał Bułhakow
Psie serce
(Sobaczyje sierdce)
Przekład Irena Lewandowska
Reżyseria Krzysztof Prus
Scenografia Marek Mikulski
Muzyka Marcin Krakowiak (Ahura Mazda)
Ruch sceniczny Piotr Świtalaskii
Produkcja Patryk Nowakowski
Inspicjent, sufler Agnieszka Strzeszewska
Obsada:
Obywatel Poligraf Poligrafowicz Szarikow – Piotr Bała; Profesor Filip Filipowicz Preobrażenski – Jacek Mąka; Doktor Iwan Arnoldowicz Bormental – Szymon Cempura; Zina, pokojówka – Katarzyna Anzorge; Towarzysz Szwonder – Dorota Cempura; Towarzyszka Wiaziemska – Sebastian Ryś; Towarzysz Piestruchin – Hanna Chojnacka; Pacjent z zielonymi włosami – Sebastian Ryś; Pacjentka w koronkowych majtkach – Hanna Chojnacka; Sfora – Dorota Cempura, Piotr Bała, Piotr Świtalski; Muza porewolucji – Martyna Kocik / Alicja Szydłowska
Premiera: 30 sierpnia 2015
Profesor Filip Preobrażeński swoimi nowatorskimi metodami sprawia, że podstarzali panowie i leciwe panie dzielnie radzą sobie w sytuacjach łóżkowych. Nic więc dziwnego, że cała Moskwa wali do jego gabinetu drzwiami i oknami. Dzięki swym umiejętnościom mieszka w siedmiu pokojach, podczas gdy w całym mieście mieszkania się dzieli na mniejsze i wszędzie kwateruje się dodatkowych lokatorów. Ma pokojówkę Zinę, asystenta, doktora Bormentala, szarmanckiego i delikatnego, żywcem wyjętego z przedrewolucyjnej epoki, pieniądze, sławę, słabość do kaloszy i marmurowych klatek schodowych, obiadów o ustalonej porze dnia, jadanych na obrusie, z zupą z wazy i serwetkami na kolanach. Preobrażeński ma w rewolucyjnej Moskwie wyjątkową pozycję. Gdyby nie ona, nie mógłby w epoce ubłoconych butów, komitetów i rządów proletariatu pozwolić sobie na takie fanaberie. Profesor wpada na pomysł, by znalezionemu gdzieś na ulicy psu wszczepić przysadkę mózgową i jądra zmarłego kilka godzin wcześniej człowieka. Ma nadzieję, że zabiedzony kundel nabierze sił witalnych i porośnie na nowo błyszczącą sierścią. Staje się jednak inaczej. Pies zmienia się w człowieka. A ten człowiek zmienia życie profesora w piekło… Nie będziemy zdradzać, co było dalej, podpowiemy za to na co, jeśli wybierzecie się na tę sztukę, warto zwrócić uwagę.
— niezwykły nastrój. Płockie „Psie serce” jest mroczne i duszne. z ciemności wyłania się przypominająca gabinet tortur, zasnuta dymami sala operacyjna z metalowym łóżkiem ustawionym pod dziwnym kątem. Po bokach sali, gdzie ludzie dają się kroić, byleby tylko odzyskać młodość (jak się okazuje to znak nie tylko naszych czasów), kłębi się proletariat. Wspaniała jest scena operacji psa Szarika, kiedy przez gabinet „przenikają’ ryciny przedstawiające ludzkie wnętrze (to fizyczne, nie duchowe). W tych momentach „Psie serce” to nie mieszczański dramat, lecz metafizyczna rozprawa. Jest i muzyka – złowrogie zawodzenie wiolonczeli, na której na żywo, w trakcie spektaklu, gra umieszczona gdzieś na górze, jakby zawieszona w powietrzu, wiolonczelistka
– – komitet domowy. Trójka młodych ludzi z zarządu domu, którzy nastają na mieszczański błogostan profesora są nośnikiem idei „płci społeczno-kulturowej”. Kobiety chodzą, jedzą i ubierają się jak mężczyźni, noszą męskie nazwiska i twierdzą, że są mężczyznami. [Mężczyzna] z kolei ma na sobie absolutnie obłędną czerwoną suknię i potrząsa czarnymi puklami, do tego chodzi, mówi i siada jak prawdziwa dama. To niezwykle trafna obserwacja – nasze czasy faktycznie w tej wolności (czy jak wolą niektórzy – dowolności) płciowej przypominają te rewolucyjne.
— niezwykła przemiana Poligrafa Poligrafowicza Szarikowa. Poznajemy go już po nowatorskiej operacji, Szarikow potrafi chodzić, mówić, domaga się dokumentów, wódki i obiadu. Jest jednak kimś w rodzaju nieogarniętej ciapy, obsztorcowany wybucha płaczem, do profesora zwraca się „tatku” i upiera się, by nosić idiotyczną muchę. Kiedy jednak, po pewnym czasie nieobecności, wraca do domu… Jest inny. Milczący. Groźny. Oszczędny w ruchach. Mówi, że trudni się tropieniem bezpańskich kotów, ale chyba nie o koty tu chodzi… Piotra Bały w tym przedstawieniu można się autentycznie przestraszyć.
— końcowa katastrofa. Przedstawienie wyraźnie dzieli się na dwie części. Pierwsza to perypetie dzielnego profesora, który gra na nosie komitetom, posługuje się delikatną ironią i nawet gdy w jego życiu pojawia się Szarikow, wojuje z nim jak z niesfornym dzieckiem i w gruncie rzeczy jest to dość zabawne. Potem jest jednak druga część – do domu wraca odmieniony Szarikow i nawet doktor Bormental, który najdłużej twierdził, że profesor dokonał wielkiego odkrycia i może zostać twórcą nowego, lepszego człowieka, przestaje się łudzić. Do ich domu zawitało zło. Świat pęka i zmienia się już na zawsze. Scena, w której dwóch lekarzy i ich dzieło piją wódkę w milczeniu, jest przerażająca, kończy się zaś jeszcze gorzej. Na scenie wieje grozą.
Milena Orłowska Gazeta Wyborcza Płock 1.09.2015
Reżyser spektaklu odczytał Bułhakowa poprzez całą historię rewolucji (późniejszą sowietyzację, ekspansję, ofiary) oraz to, co zdarzyło się w biografii pisarza i biografiach „dzieci” rewolucji. Stąd mocny finał, inny niż w oryginale literackim, daleki od optymizmu, choć zgodny z prawdą. Jest już za późno, nie ma do kogo zadzwonić, nie pomoże wypity razem z rewolucyjnym komitetem domowym alkohol. Profesor Preobrażeński wie, że trzeba wejść pod stół i odszczekać, dołączając się do chóru wiernych nucących „Bój to jest nasz ostatni”. Nastaje era wyrobów czekoladopodobnych (to słowo nieznane Bułhakowowi, ale będące symbolem nowych czasów choćby PRL-u, umieścił reżyser w tekście). Idealistka Zina wierząca w posłannictwo nauki kończy w spółdzielni pijana i upokorzona, odbierając telefony.
Reżyserowi udało się do końca utrzymać napięcie. Buduje je umiejętnie także dzięki granej na żywo muzyce i scenografii. Uwagę zwraca domowy komitet rewolucyjny, zapowiedź kolejnych, już o wiele bardziej współczesnych rewolucji.
Lena Szatkowska Tygodnik Płocki 15.09.2015
Wielki plus za stylistykę, nieco nawiązującą do horroru, chociaż nikt tu nie ma długich szponów i nie czyha na nas za rogiem. Okazuje się, że groza drzemie zupełnie gdzie indziej… i tak oto warto iść na przedstawienie, a później spróbować sobie odpowiedzieć na pytanie, co może być gorsze i groźniejsze, człowiek czy zwierzę.
PortalPłock 2.09.2015