Wiara

Co się wydarzy, skoro już wiadomo, że zwycięży siła, że Lechici pokonają Wenedów, że panteistyczny lud zostanie zdominowany przez wolne od metafizyki plemię przybyłe z Zachodu?

Cała nadzieja w chrześcijaństwie. Lecz jakie ono jest? Co przyniesie? Kogo stworzy? Drugą Lillę, która dzięki wierze odnalazła prawdę, miłość, ale i śmierć, drugiego Gwalberta, który gotów jest zrobić wszystko, by zostać oficjalnie uznanym świętym, drugiego Lecha, który na autorytecie Kościoła oprze swą przemoc, czy kolejnego Ślaza, który „już do śmierci będzie księżym sługą”? Przyszłość jest równie zagadkowa i niejednoznaczna jak wizja Bogurodzicy pojawiająca się w finale sztuki: triumfatorka nad złem czy matka o twarzy pobrużdżonej łzami rozpaczy nad losem swego dziecka?

Wenedowie

Wenedowie czczą siły natury: „z chmurami przymierze”, „piorun, co stoi na straży u wejścia groty”, „zmartwychwstanie dane szkieletom”. Na czele każdego z dwunastu plemion stoi kapłan – pieśniarz. Oznaką jego władzy jest harfa. Imię władcy stojącego ponad wszystkimi plemionami brzmi: Derwid (zniekształcone „druid”). Kapłanką jest córka Derwida – Roza.

Derwid

W scenie, w której władcę Wenedów widzimy po raz pierwszy, nie wypowiada ani jednego słowa. Choć pokonany, budzi niepokój Lechitów. Oślepiony wciąż próbuje walczyć, ale od kiedy popełnia błąd, biorąc po omacku córkę za wroga – Gwinonę, zaczyna tracić ducha. Czując się pokonany, ucieka w szaleństwo. Obsesyjnie przywiązuje się do swojej harfy, jakby jej dźwięk mógł zastąpić to, czego nie dostrzegą oczy. Coraz bardziej dziecinnieje, choć jego obłęd zaczyna w lechickich wojownikach budzić ten rodzaj respektu, jaki należy się natchnionym szaleńcom.

Lilla

Wydaje się tak prosta, szczera i niewinna jak jej instynktowna i niepodlegająca analizie miłość do ojca, braci, siostry. Ale nie wyciągajmy pochopnych wniosków z podobieństwa imienia Lilla do słabego kwiatu. W zetknięciu ze złem Lilla okaże się silna i okrutna. A co do niewinności – Wenedowie najwyraźniej w inny sposób rozumieli to pojęcie, Lilla ma kochanka, a jest nim jej rodzony brat, Lelum – choć prawdą jest, że dzięki niezachwianej wierze w porządek świata, w moc i sprawiedliwość chrześcijańskiego Boga i Świętego Gwalberta, Lilla nie waha się dla ocalenia Derwida zerwać miłosnego związku i uczynić ślubu czystości. Dopiero kiedy w obozie Lechitów spotyka swego oślepionego ojca, zaczyna do niej docierać, że wobec okrucieństwa świata, Bóg i Boski przedstawiciel w osobie Świętego Gwalberta zazwyczaj milczą. Momentem granicznym w pojmowaniu przez Lillę rzeczywistości jest chwila, w której okrucieństwo odnajduje w sobie samej. Żeby uratować Derwida, musi wymyślić coś, co zaskoczyłoby nawet znanych z brutalności Lechitów, wymyśla więc turniej, w którym do bezbronnego ojca będą rzucali toporem jego właśni synowie (ostatecznie, po zwycięstwie odniesionym nad Gwinoną, Lilla ze zgrozą przekonuje się, że całe jej poświęcenie dla ojca zostało przezeń niepostrzeżone). Lilla nie potrafi nienawidzić. Nawet wrogów, zwłaszcza gdy widzi, że oni też są zdolni do miłości. Powracając do Gwinony z wiadomością, że jej syn nie żyje, bardziej niż śmierci boi przynieść złą nowinę zrozpaczonej matce. Dlatego z premedytacją jawi się jako okrutna, dlatego przyjmuje z rąk Gwinony śmierć.

Roza

Wiedźma i kapłanka. Niemal przez cały czas odurzona ziołami, w narkotycznym transie, który pozwala jej dostrzegać to, co dla innych pozostaje niewidoczne. Stany otępienia przechodzą w stan nadpobudliwości zmysłowej. Problemy zaczną się, gdy po uwięzieniu Derwida Roza będzie chciała przejąć rząd dusz Wenedów.

Lelum i Polelum

Istotniejsze od tego, co mówią, jest to, co może się kryć pod słowami. Zazdrość, rywalizacja o Lillę, rozjątrzona jeszcze postawą Lilli, która, związana z Lelum, robi nadzieje drugiemu z braci, po to, by ten ratował ojca.

Lechici

Lech

„Ty masz lwią naturę: / Albo spać – albo krew lubisz pić ciepłą.” A do tego ambitną żonę, która jest w stanie rozbudzić także i jego ambicje, oraz na tyle sprytu, by po fizycznej eksterminacji Wenedów przypłaconej plemiennym kryzysem Lechitów, nie odrzucić pomysłu Gwalberta na duchowe odrodzenie. Lech ma dobre warunki, żeby stać się silnym władcą. Musi jeszcze znaleźć bóstwo nowe i silniejsze od bóstw wenedyjskich, wszechobecnych w wenedyjskim lesie – i żeby móc dalej rządzić, zrobi to.

Gwinona

Sprawuje faktyczną władzę w obozie Lechitów. Nie należy wierzyć tej namiętnej kobiecie, kiedy uskarża się na ataki gniewu swego męża, już prędzej, gdy narzeka na jego n i e s t a ł ą żądzę. Jest też jedną z niewielu osób będących w stanie obronić się przed odbierającą rozum magią czarodziejskiego lasu Wenedów. Tylko Gwinona nie wierzy w przemianę Salmona w Ślaza (oczywiście także dlatego, ponieważ Salmon był jej kochankiem). Lillę nienawidzi od pierwszego wejrzenia, choć dopiero z czasem uświadamia sobie, dlaczego. W swojej nieprawdopodobnej sile obie kobiety są do siebie zdumiewająco podobne. A skoro Gwinona nie potrafi Lilli pokonać, postanawia zniszczyć jej miłość do ojca. Uwalnia więc Derwida i każe mu wybierać, kogo chce zabrać ze sobą: Lillę czy ukochaną harfę. Ten pomysł, żeby zniszczyć przeciwnika, niszcząc jego uczucia, nie przyszedł jej do głowy przypadkiem: wraz z Lillą obie posiadają wspólną cechę, która w świecie wartości Gwinony może okazać się słabością. Tą śmiertelną skazą w nieznającym strachu sercu Gwinony jest dzika, niepoddająca się rozumowi miłość do swoich dzieci.

Misjonarze

Święty Gwalbert

Mówi się o nim „staruszek”, ale powinien być młodszy: siwe włosy niech będą przedwczesnym efektem wewnętrznej walki, która nieustannie w nim się toczy. Bo w Gwalbercie wszystko jest skonfliktowane: głęboka wiara z napadami wewnętrznej pustki, potrzeba umartwień z męskimi żądzami, chrześcijańska pokora z pychą, odwaga z tchórzostwem. Drży ze strachu, lecz dzielnie zagłębia się w dziki kraj, gdzie z każdej strony czyha śmierć. Rośnie w dumę, gdy mówią o nim „święty” – każe się tak tytułować, pomimo wyrzutów sumienia, że nie dorósł do miana świętego. Tam gdzie okazuje się bezradny, wyjścia szuka w dogmatach – dylematy chrześcijaństwa sprowadza do spraw seksu, nakłaniając Lillę do złożenia ślubu czystości (tak jakby wstrzemięźliwość seksualna córki była w stanie pomóc uratować jej ojca). Powinien być wyposażony w przenośny ołtarzyk – dźwigać go tak jak Chrystus dźwigał swój krzyż. Na rewersach skrzydeł znajdą się sceny z wyimaginowanego żywota św. Gwalberta. Nieustanne wahanie misjonarza wykorzysta Lech. W finale Święty Gwalbert sprzymierzy się z najeźdźcą i w zamian za kościelne dostojeństwo – autorytetem Kościoła uświęci przemoc.

Ślaz
„Jeśli potrzeba wodza – będę wodzem; / Jeśli człowieka tylko trzeba – jestem; /
Jeśli tygrysa – adsum, jeśli księdza – / Do usług: jeśli Ganimeda – zgoda.” W konfabulacji Ślaza jest ziarno prawdy: Ślaz rzeczywiście może być potencjalnie każdym, ponieważ nie wie, kim jest. Ślaz jako taki nie istnieje – nie posiada tożsamości, staje się tym, czego wymaga dana sytuacja. Poznajemy go jako zakonnika, lecz wystarczy, żeby kościelny przełożony się oddalił, a widok młodej kobiety sprawia, że Ślaz porzuca bożą służbę. Roza Weneda, która dzięki profetycznym zdolnościom dostrzega więcej niż inni, widzi w Ślazie materiał na zabójcę. I rzeczywiście: nie mija kilka minut i to samo odkrywa w sobie Ślaz, dobijając rannego Salmona. Ubierając jego zbroję, już czuje się rycerzem. Kiedy sprawy w obozie Lechitów nie układają się najkorzystniej, ucieka do Wenedów, gdzie pragnie zrobić karierę opowiadając o lechickich okrucieństwach. A kiedy i to nie wychodzi, Ślaz postanawia zostać łącznikiem pomiędzy obozami. Gdy w ostatnim akcie Roza mówi do niego „wężu”, odpowiedź Ślaza nie jest żartem, tylko autentyczną próbą odnalezienia tożsamości. Los i Święty Gwalbert sprawią, że Ślaz odnajdzie się jednak gdzie indziej niż w bagnisku.