Skąd wziął się ten rozdźwięk? Zawarty w dwu pierwszych częściach Nie-Boskiej Komedii dramat jednostki, dramat niespełnionego artysty, niespełnionego ojca i Męża, dramat przejmujący, choć przesączony szyderczą wobec głównego bohatera ironią, w dwóch dalszych częściach ustępuje miejsca jednostronnej i w niezamierzony sposób komicznej wizji rewolucji społecznej. Obie opowieści wydają się nie tylko nierówne pod względem artystycznym, lecz także trudno znaleźć pomiędzy nimi powiązanie. Monolog Henryka z końca II części – „a dobija godzina, w której będę musiał walczyć, działać z kilkoma ludźmi przeciwko wielu ludziom” – pojawia się zbyt późno; niewiele też wnosi retoryczna i na siłę doklejona scena z Filozofem. Jedyny punkt styczny dla wszystkich części dramatu stanowi scena w domu obłąkanych. Tam po raz pierwszy mówi się o powszechnym rozkładzie, zabijaniu królów i księży, dniu Ostatecznego Sądu, tam Żona Henryka wieszczy szaleństwo Boga. Czy jednak fakt, że słowa te padają z ust szaleńców, nie jest dostatecznym powodem, by zachować ostrożność wobec obrazu rewolucji w dalszych częściach dramatu?

Wspólny wszystkim czterem częściom Nie-Boskiej jest świat nadprzyrodzony, zwłaszcza ten z piekła rodem, bardzo jednak aktywny w początkowych partiach dramatu, objawia się coraz rzadziej. Diabły odeszły czy zmaterializowały się w wizji rewolucji? Coś niewątpliwie łączy rewolucję i piekło w tej opowieści – rewolucja to sprawka Szatana, owszem, lecz czy piekło, z którego przybył do Nie-Boskiej diabeł znajduje się w teologicznie bezpiecznej odległości od Ziemi, czy też raczej – o czym dobrze musiał wiedzieć Zygmunt Krasiński – w umyśle i duszy niespełnionego artysty, niespełnionego ojca i Męża, głównego bohatera tej opowieści? A jeżeli z rewolucją jest podobnie, jeżeli jest ona wizją Henryka, wyrazem lęków obudzonych w dniu śmierci Żony, za którą to śmierć sam siebie obwinia? Jeżeli tak jest, wówczas przestaje razić groteskowość ujęcia rewolucyjnego zamętu, a w miejsce szopki politycznej pojawia się w Nie-Boskiej prawdziwy dramat: dramat romantycznej wyobraźni.

I tak właśnie spróbujmy Nie-Boską odczytać: jako rzecz o wyobraźni, o artystycznej twórczości, tej nieposkromionej sile, która może budować lub niszczyć, gdy obróci się przeciw twórcy i jego najbliższym. W świetle biografii Krasińskiego Nie-Boska Komedia jest utworem przejmującym, bardzo osobistym i proroczym. W punkcie wyjścia dramatu bohater ma 21 lat i wielkie życiowe perspektywy, lecz okaże się, że nie czeka go nic ponad pasmo klęsk, czyli to, czego w przyszłości pod względem artystycznym i moralnym doświadczy sam Krasiński, toksyczny kochanek, niewierny mąż, który zbyt późno zorientuje się, że kocha żonę, nieodpowiedzialny ojciec, który nie pojawi się na chrzcie pierworodnego dziecka, a gdy pozna, co to miłość do dziecka, straci je; twórca, który nigdy nie zbliży się do wyznaczonego młodzieńczą Nie-Boską Komedią poziomu.

Inscenizacja

Akcent powinien zostać położony na dramat rodzinny. Henryk nie dojrzał do zmagania się z dniem powszednim, z małżeństwem, z ojcostwem – poczucie klęski sprawia, że zamyka się w sobie, ucieka w świat fantasmagorii. Odwiedziny skruszonego Henryka w domu obłąkanych są sceną przełomową, zbiegają się w niej wszystkie kluczowe wątki opowieści. Nadpobudliwość erotyczna Henryka znajduje echo w niechcianych zalotach wyposzczonej żony doktora. Rozpaczliwe poszukiwania sensu życia ilustrują dochodzące zza ścian, spod podłogi i sponad sufitu wołania szaleńców. Marzenia o poezji w miejsce prozy życia rymują się z obłąkaniem Marii, która poczuła się poetką (co więcej, nieodwzajemniona miłość do Henryka i poniżenie, jakiego doznała z jego strony, spowodowały, że marzeniem Marii stało się, by ich syn został poetą). Doświadczenia Henryka z diabłem korespondują z przedśmiertnym widzeniem Marii, w którym wieszczy ona szaleństwo Boga i kres dawnego świata.

Kiedy Maria umiera, Henrykowi pozostaje wyrzut sumienia w postaci chorowitego, tracącego wzrok syna, obdarzonego, podobnie jak ojciec, artystyczną nadwrażliwością i poetyckim talentem. Widząc Orcia na łożu śmierci, Henryk uświadamia sobie, że rozstają się na zawsze. On – Henryk – nie pójdzie do Nieba, zresztą czy Niebo istnieje? Skoro umarło dziecko – podstawowe prawo natury zostało złamane – wszystko jest możliwe – nie ma Boga – umarł – prawdziwa jest tylko śmierć – cały świat dąży do zniszczenia – do samounicestwienia – wszędzie czai się zdrada – zdradzają kobiety, zdradza służba, zdradzają księża – gdzie szukać nadziei?

Materiał III i IV części Nie-Boskiej, rewolucja i walka z rewolucją, stanowi wizję Henryka. Małżeństwo było próbą wyrwania się z diabelskiego kręgu, z opętania, jakie niesie sztuka, ale poezja zemściła się, diabły wkroczyły w realne życie Henryka, przybierając postać jego poetyckich i erotycznych obsesji. Jest tu strach, nieraz irracjonalny, jak w scenie z Przechrztami, jest pożądanie, jak w scenach z Leonardem. Nie trzeba tych scen cenzurować.

O ile III część stanowi obraz rozkładu, o tyle IV to nieudana próba poskładania, w której każdy element całości,ląduje nie na swoim miejscu. „Nawrócenie” Henryka odbywa się bez udziału ziemskiego Kościoła, którym gardzi. Henryk zwraca się ku przeszłości, tam szuka świata gotyckiego, rycerskiego. Wtedy Bóg jeszcze żył; znaleźć się w przeszłości to dogodny moment, żeby przyjąć, a w konsekwencji przejąć od Boga władzę. Namiestnikiem Boga na Ziemi nie będzie ksiądz, lecz protoplasta rodu, Ojciec Chrzestny. Nadzieja na odrodzenie spoczywa w mężu, w męskości, męstwie, w szlachcicu, szlachectwie, szlachetności, a dla kobiet, służby, klechów, Izraelitów i sodomitów nie ma tu miejsca. Dzięki wyimaginowanej władzy Henryk staje się Mężem, staje się Poetą. Już nie potrzebuje być Boskim narzędziem i nie trzeba mu Boskiego natchnienia – sam mianuje się Bogiem.

Główny temat Nie-Boskiej: uwikłanie w prozę życia wśród religijnych pozorów i niebezpieczne wyprawy w rejony poezji należałoby oddać także w scenografii – każdej scenie przypisać jakiś mebel, jakby domowy ołtarz: stół, łóżko, kołyskę… Sztucznie uwznioślone jak w kościelnym rytuale, powinny wjeżdżać na scenę majestatycznie, wtaczane przez lokajów. Sceny realistyczne należałoby ująć w czerni i bieli, a kolor przypiszmy światu ponadzmysłowemu – niech sączy się w świadomość Henryka…