Bohater(owie)

 

Józef K.

W dniu aresztowanie skończył trzydzieści lat, w dniu wykonania wyroku trzydzieści jeden. Sprawuje stanowisko pierwszego prokurenta, jest zatem trzecią pod względem hierarchii osobą w banku. Dyrektor zaprasza go czasem na „przejażdżkę automobilem” lub do swej willi na kolację. W piwiarni Józef zasiada w towarzystwie „starszych panów”, do młodszych, niższych stanowiskiem ma stosunek lekceważący. Wie, że jak na swój wiek zrobił karierę, choć przez życie musiał się „przebijać”.

Zna się na sztuce. Wiedzą to wszyscy w banku, choć narrator sugeruje, że mają o tym „przesadne mniemanie”.

Życia rodzinnego Józef nie prowadzi. Wychował się pod opieką wuja, z którym teraz stara się utrzymywać jak najrzadsze kontakty (nazywa go „upiorem z prowincji”). Podobnie sporadyczne kontakty utrzymuje z siostrzenicą (choć każde – i wuj i siostrzenica, na swój sposób troszczą się o niego).

Życie uczuciowe jest mu obce. Przed procesem „raz w tygodniu odwiedzał K. pewną dziewczynę imieniem Elza, która przez całą noc do późnego rana była zajęta jako kelnerka w winiarni, a w dzień przyjmowała wizyty leżąc w łóżku”.

 

Józef K. i Titorelli

Na pozór wszystko ich dzieli, należą do dwóch światów. Józef jako pierwszy prokurent banku musi mieć niezłe dochody, Titorelli żyje na skraju żebractwa. Ale czy tylko z tego powodu Józef boi się odwiedzin malarza u siebie w biurze, boi się, że ktoś mógłby ich zobaczyć razem?

W spotkaniu Józefa z Titorellim jest coś chorobliwie intymnego. Titorelli przyjmuje gościa
ubrany w nocną koszulę (podobnie ubranego poznaliśmy Józefa, w scenie, gdy aresztowali go strażnicy). Z racji panującego zaduchu Józef też się musi częściowo rozebrać. Titorelli pozwala sobie wobec prokurenta na coraz dalej idące poufałości, sadza na łóżku i popycha między spiętrzoną pościel; w denerwujący sposób indaguje, żądając od Józefa deklaracji niewinności. Całej tej scenie przyglądają się nieletnie, choć nader już uświadomione dziewczynki, których
wzajemny stosunek z Titorellim stanowi wyrazistą karykaturę stosunku Józefa K. do kobiet. Ale co najbardziej zbliża tych dwóch, to fascynacja, z jaką Józef przygląda się Titorellemu przy sztalugach: K. „czuł się pracą malarza zafascynowany bardziej, niż chciał”.

Czyżby Józef K. był niedoszłym artystą, który wybrał pewniejszą, choć bardziej przyziemną drogę życia? Czyżby Titorelli był alter ego Józefa, tą częścią,
której Józef się wstydzi?

 

Józef K. i kobiety

Józef jest intuicyjne przeświadczony, że jego proces ma ścisły związek z kobietami. Ma to pełne uzasadnienie w przypadku co najmniej dwóch z tych, które napotkał na swej drodze. Żona woźnego sądowego oraz Leni, pokojówka i kochanka adwokata Hulda, deklarują pomoc przy procesie. Równie zdecydowanie każda z nich zaleca się do Józefa. Pod względem fizycznym są do siebie podobne: młode, ładne, czarnookie. Wkrótce okazuje się, że czują dziwny pociąg do wszystkich mężczyzn pozostających w obrębie sądu, nieistotne w jakiej roli: przedstawicieli prawa czy oskarżonych.

Pierwszą kobietą, która znalazła się w orbicie procesu Józefa K., jest panna Bürstner. Jego relacje z pozostałymi należy rozpatrywać w tym kontekście.

 

Józef K. i panna Bürstner

Pozornie związek panny Bürstner z procesem wydaje się dość przypadkowy. Nie wiadomo, czemu wstępne przesłuchanie odbyło się w jej pokoju. Od dłuższego czasu mieszkali w jednym pensjonacie. Dotąd Józef nie zwracał na nią uwagi, ale po aresztowaniu pokłócił się na temat panny Bürstner z gospodynią, gdyż ta krytykowała pannę Bürstner za to, że zbyt często widuje się ją wieczorami na ulicy w towarzystwie obcych mężczyzn.

W dniu aresztowania, wieczorem, K. idzie przeprosić za bałagan w pokoju panny Bürstner, choć wcale nie musi, nie ma tam żadnego bałaganu, a jednak żeby porozmawiać z panną Bürstner, rezygnuje z cotygodniowego spotkania z Elzą. W czasie pierwszej rozmowy panna Bürstner mimochodem ofiarowuje się pomóc, gdyż zamierza wstąpić „jako siła kancelaryjna do sądu”. Po tym, gdy ją pierwszy raz ją całuje, nie gardzi panną  Bürstner- to istotna różnica wobec stosunków Józefa z innymi kobietami. Choć jest zadowolony ze swojego zachowania, to jednocześnie dziwi się, że „nie jest zadowolony bardziej”. Ze względu na pannę Bürstner martwi się, że mógł ich podsłuchać siostrzeniec gospodyni.

Potem wysyła do niej szereg listów, które zostają bez odpowiedzi. Panna Bürstner zamieszkuje z panną Montag, którą wysyła z prośbą o zaprzestanie kontaktów. Gdyby potraktować świat Procesu obiektywnie, to nie wiadomo, czemu tak się stało. W kontekście subiektywnym ważne jest to, że rozstanie z panną Bürstner poprzedziło poznanie żony woźnego, a wkrótce po rozstaniu Józef poznał Leni. Doszło do mentalnej zdrady.

Najwyraźniej nie pozostały bez echa słowa gospodyni sugerujące niemoralne prowadzenie się panny Bürstner. Charakter żony woźnego i Leni, z którymi łączy Józefa wzajemne przyciąganie, potwierdzają skryte obawy Józefa dotyczące wszystkich kobiet. W osobie panny Bürstner Józef odrzucił miłość, której konsekwencji się obawiał.

Panna Bürstner (a może ktoś do niej bardzo podobny – Józef nie ma pewności) pojawia się w ostatniej scenie. K. idzie za nią pomiędzy dwoma katami, „na moment przejął inicjatywę i teraz sam oznaczał kierunek, a oznaczał go wzdłuż drogi, którą szła panienka przed nimi, nie dlatego, że chciał ją dogonić, nie dlatego też, by chciał ją jak najdłużej widzieć, lecz dlatego
tylko, by nie zapomnieć przestrogi, jaką dla niego oznaczała”.

Józef K. nie potrafił wybrać pomiędzy samotnością a życiem we dwoje, pomiędzy dwoma rodzajami unicestwienia.